Fidei się zowie, murów białych Pani. Wiary przewodniczka, boginka, w cudne przybrana stroje. Na dziecińcu, ogrodem róż białych otoczonym, wznosi się budowla mała. Na kształt krzyża tworzona. Z śnieżnego marmuru wybrane ściany, portal zdobny, drzwi kamienne obtacza. Tamte w freski, malowane złotem i farbą owiec, bo Pani pasterzem ich. Dobra to polna nimfa, mówią ci, co drzwi kamienne co rano na oścież otwierają. Wewnątrz ławy kamienne i ołtarz, złotą zdobioną haftom. Pięcioramienny świecznik, ciemne rozświetla noce w przestrzennych oknach. Dach kopulisty, z miedzi wyrobiony. Z igłą wysoką. Znów spójrz wewnątrz. Podłoga drewniana i słomą przysypana, jak w stodole, a wokół wszystko złote. Kapłani bawełną zasłaniają twarze i rogi baranie na piersiach sobie wieszają. W białe długie ubrani sutanny, stąpają po zimnej świątyni.