Ciemna szata ciemności opadła na wąwóz wśród spiczastych skał, dna nie widać. Czerń pożera światło, jak ten nabijany ćwiekami pająk zamieszkujący to miejsce ludzi. Ogromny, wielkości byka dorodnego. Czarny jak węgiel i pokryty ostrym włosiem, przylega on do nagich ścian a dno dalekie oblepia obrzydliwą pajęczynom, od ściany do ściany przemykają cienkie nici, po której wędruje żarłoczne potomstwo pajęczycy. Wąwózd ciągnie się przez kilka mil zewsząd otoczony grotami skał gładkich niczym szkło. Nawet słońce zdaje się tu blednąć.